Witamy w Eger na Węgrzech, miejscowości słynącej z wina, wód termalnych oraz barokowej zabudowy.
Nasz wyjazd do Eger odbył się pod koniec marca, był zorganizowany (jechała grupa ok. 40 osób). Ofertę znalazłam na stronie Ośrodka Kultury w Czyżowicach (zerkajcie, jest bardzo dużo wyjazdów). Trasa ok. 8 godzin z postojami, autobusem przez Czechy, Słowację aż na Węgry. Eger to miasteczko słynące z wina, licznych winnic, zabudowy barokowej oraz basenów termalnych i mega czystego powietrza. Jak się okazuje, jest celem podróży wielu Polaków, przez co często można tam spotkać tablice informacyjne w języku polskim (menu w hotelowej restauracji i informacja w pokoju również były po polsku).
Hotel Villa Völgy
Zostaliśmy zakwaterowani w hotelu **** Villa Völgy (strona jest dostępna w języku polskim). To kompleks 3 budynków ze SPA i basenami, do tego restauracja oraz... kapliczka. Hotel ulokowany jest na wzgórzu, rzut beretem od Doliny Pięknej Pani. W każdym z pokoi hotelowych poza zwykłymi szklankami znajdują się także... kieliszki do wina. Hotel na Booking.com znajdziecie tutaj.
Baseny termalne
Eger ma swoje termy. My odwiedziliśmy je poza sezonem, więc część atrakcji zewnętrznych była wyłączona. Wstęp wyszedł nas ok. 46 zł na osobę. Na miejscu można wypożyczyć kluczyk do szafki za kaucją (kasę oddają wam przy zwrocie kluczyka), można także na miejscu coś zjeść. Co ciekawe, w Egerze lekarze przepisują pacjentom wizyty na termach zamiast leków (jeśli to możliwe). W skrócie - to tak jakbyście na NFZ dostali karnet na kilkanaście wejść na termy. Lecznicze wody, cieplutkie, po blisko 40 stopni, śmierdzące zgniłym jajem, ale działają cuda ;)
Winnice w Dolinie Pięknej Pani
Eger otoczony jest piwniczkami i winnicami. Tu wasze stopy powinny was zaprowadzić do Doliny Pięknej Pani o której wspominam wyżej. Do każdej mieszczącej się tam winniczki można udać się na degustację wina. Jeśli wam zasmakuje, możecie go kupić. Zanim jednak cokolwiek zaczniecie degustować, zapytajcie właściciela w jakiej cenie jest degustacja (próba). Czasem jest tak, że jest za free, a czasem liczą sobie jakieś drobne. Trzeba uważać na to, co wam mówią.
Kupując wino na wynos w plastikowej butelce zapłacicie mniej, niż gdybyście wzięli go w butelce szklanej lub na miejscu. Ciekawe co nie? Poza piwniczkami z winem są tam też knajpki z jedzeniem i stragany z bibelotami. Warto zaznaczyć, że w drugiej połowie lipca w Egerze jest duże święto winiarstwa. Smakoszy wina jest tam wówczas ogrom.
Zwiedzanie miasta
Mieliśmy zwiedzanie miasta z przewodniczką, która pokazała nam termy oraz przylegającą do nich turecką łaźnię (można kupić bilet łączony), następnie źródełko krystalicznie czystej wody, opowiedziała o budynkach wokół, po czym przeszliśmy na zamek. Zamek w Egerze ma super historię, z którą wiąże się legenda o Byczej Krwi (rodzaj wina, który wg. legendy był czymś na wzór napoju magicznego).
Trafiliśmy też na Rynek, gdzie jak się okazało, mieści się kościół minorytów, w którym odprawiane są msze w języku polskim. Ta budowla zaskoczyła mnie jedną rzeczą, a mianowicie, tuż przy ołtarzu znajduje się dziecięcy wózek z licznymi krzyżami. Podobno to na znak sprzeciwu wobec aborcji. Nie widziałam nic bardziej creepy... Zdjęcia są w galerii poniżej. Mnóstwo jest sklepów z winem, kawiarenek (znaleźliśmy taką stylizowaną na serialu Friends!), restauracji czy pomników.
I tu przychodzę z kolejną ciekawostką, a mianowicie czymś, co w Polsce wydawałoby się turbo gorszące. W Egerze można znaleźć pomnik nagich dzieci, więc widok genitaliów nie robi na nikim wrażenia, podobnie jak siedzenie na kościelnych schodach i picie na nich wina podczas winiarskiego święta.
Skoro to miasto wina, czy widziałam kogoś, kto by się zataczał? Co ciekawe... nie. Nie widziałam nikogo turbo wstawionego. Może kultura picia alkoholu jest tu inna niż w PL...
Jak z dogadaniem się?
Cóż, węgierski jest bardzo trudnym językiem, więc co jak co, ale angielski to mus. Co ciekawe, nie wszyscy tym angielskim posługują się w stopniu nawet komunikatywnym (co w miejscowości turystycznej jest dla mnie dużym zaskoczeniem), więc często jest to łamaniec polskiego, angielskiego i migowego i... dacie radę! Sprzedawcy często piszą wam na kartkach ile za co, więc da się zrozumieć.
Ile nas to wyszło?
Wyjazd na osobę 790 zł (przejazd, zakwaterowanie, 2 śniadania, 2 obiadokolacje w tym jedna uroczysta z kapelą ludową, 2 degustacje wina, przewodnik, wejście na SPA w hotelu). Extra płatne wejście na termy, zwiedzanie zamku oraz biblioteki (my szliśmy tylko na termy) i wszystko co chcieliśmy sobie dodatkowo kupić. Waluta - forinty, ceny w przeliczeniu podobne jak w PL. Jeśli matematyka jest waszym słabym punktem, polecam odpalenie kalkulatora walut w Googlu na telefonie.
Jest też film. Fakt, jest zlepkiem tego, co powstało pod Instagram i TikToka, ale sklejone w całość, wylądowało także na YouTube.
I w ten oto sposób zapełnia się powoli moja lista rzeczy, którą chciałabym zrobić w tym roku. Jeśli nie wiesz o czym mowa, zerknij tutaj: 7 rzeczy, które chciałabym zrobić w roku 2023.
Dziękuję za lekturę! Pamiętaj, aby zaobserwować mnie na:
Postaw wirtualną kawę i wspomóż wydanie kolejnej książki
Comments