Usłyszycie to pewnie nie raz, nie dwa, nie trzy. Moje dziecko jest trudne do zdjęć, moje dziecko zdjęć nie lubi, to będzie ciężka przeprawa. Wszystko da się zrobić - sposobem.
Uśmiechnięte buzie na zdjęciach to wcale nie taka łatwa sprawa, szczególnie, gdy chodzi o dzieci. Ilu z nas przekonało się o tym już podczas swoich pierwszych sesji fotograficznych, gdy przed naszym obiektywem pojawiały się dzieci, które zamiast się bawić i uśmiechać - ukrywały się za nogami rodziców i bliżej im było do płaczu niż do uśmiechu. Nie mając doświadczenia, wiedzy i pomysłu byliśmy w kropce, czuliśmy ucisk w gardle i chęć pójścia do toalety. Chcemy, by to się udało i chcemy by klient był zadowolony, ale kurde... dziecko współpracować nie chce, a rodzice nie ułatwiają sprawy.
Co zrobić, by to się udało?
Mówiłam już o kilku sposobach na moim InstaStory na IG @foto_stories_by_ak do śledzenia którego zachęcam, bo często dzielę się tam ciekawostkami, które mogą ułatwić wam życie. Postanowiłam to spisać, bo wiem, że to ułatwi życie nie tylko fotografom, ale i rodzicom, którzy jadą na sesję z dzieckiem. Bo stresa mają wszyscy - i rodzice i fotograf.
1. Dziecko nie wie, kim jest Pani Fotograf
Starsze dziecko może i będzie wiedziało, ale mały, zaledwie kilkuletni brzdąc niestety nie. Pani Fotograf brzmi mu groźnie, nie wie o co chodzi, co ta pani będzie robić. Proponuję, by zamienić nazwę "Pani Fotograf", na "Ciocia Aga", na coś, co będzie mu się kojarzyło miło i sympatycznie. Kolejna rzecz - nie mówić, że "będzie robić zdjęcia", bo dziecko nie wie o co chodzi i może się wystraszyć. Wystarczy zamienić to na hasło "będziemy się bawić".
2. Rodzicu - współpracuj
Drogi rodzicu - pamiętaj, że tak samo jak nauczyciel nie jest od wychowywania, tak fotograf nie jest od czarowania. Powiedzenie fotografowi "moje dziecko nie lubi zdjęć" wcale nie załatwi sprawy, a jedynie da nam sygnał, że będziemy potrzebowali więcej czasu. Żeby sesja poszła sprawnie i miło się dziecku kojarzyła, musimy współpracować.
a) O tym, że twoje dziecko nie lubi zdjęć powiedz wcześniej, na etapie umawiania się. W takich sytuacjach mówię, żeby na sesję zabrać kilka ulubionych zabawek dziecka i proponuję też kilka innych rozwiązań, które podziałają, jeśli będziemy nadawać na tych samych falach,
b) Nie zmuszaj. Ja i twoja pociecha pewnie widzimy się pierwszy raz na oczy. Dlatego też witając się ze wszystkimi do dziecka "schodzę" do jego poziomu, czyli najczęściej kucam, uśmiecham się i staram się łagodnie przywitać, pytam o imię, mówię komplement, np. że ślicznie wygląda. Potrzebuję czasu, by dziecko mi zaufało, by się otworzyło.
c) Pozwalam dziecku na wybór, więc go nie kwestionuj. Wybór dotyczy ubranek jeśli takowe są na zmianę, zabawki, której użyjemy do zdjęcia, pozwalam dziecku oglądać zdjęcia na wizjerze pokazując mu tym samym magiczną sztuczkę, pytam o zdanie w którą sukienkę mamusia powinna się teraz ubrać. Nie odbierajcie dziecku zabawek na siłę, nie zmuszajcie do przebierania się, bo będzie płacz i zero współpracy. Dziecko tym samym czuje, że jest ważne, że jego zdanie też się liczy i szybciej się oswaja.
d) Pamiętaj, że to dziecko. Ono będzie ruchliwe, będzie chciało biegać, skakać i się bawić. Musimy razem znaleźć balans.
3. Im dziecko starsze, tym bardziej kumate
Kilkulatek może stroić fochy i nie być chętny do współpracy, bo będzie krzyczał, że zdjęć nie lubi. Ale, gdy wykażemy mu zainteresowanie, zapytamy go co lubi, w jakie gry gra, czy nam pokaże swoją kolekcję żołnierzyków, chwyty judo, a może pozę piłkarską - uwierzcie mi to może zdziałać cuda. Pozwalam dzieciakom być sobą, bo widzę, że zapominają, że to sesja i zaczynają mnie traktować jak kumpelę. Niech one też czują, że są ważne, a nie tylko dodatkiem do sesji, którą wymyślili sobie rodzice.
4. Nie lataj za dzieckiem z aparatem
Niechęć do zdjęć rodzi się już na wczesnym etapie, gdy rodzic chce udokumentować każdy kroczek, słówko, kupkę dziecka. Aparacik i nagrywanie towarzyszą mu non stop, a jeszcze jak rodzic zmusza dziecko do pozowania na zawołanie to już amba. Nie lataj za dzieckiem z aparatem non stop, a starszakowi pozwól robić sobie zdjęcia. Niech on też uwieczni ciebie, pokaż mu jak to się robi, zainteresuj się, pochwal go, że dobrze sobie radzi.
5. Fotografie - nie pajacuj
Nie ma nic złego w rozmawianiu z rozmówcą jego językiem, bo wbrew pozorom, to ułatwia sprawę. Jeśli masz w sobie coś z dziecka - super. To może być twoja mocna strona w kontaktach z dziećmi i w efekcie przełoży się to na super kadry. Zrób z tego atut. Ja wiem, że jestem trochę dziecinna, ale potrafię zrobić z tego dobry użytek. Dlatego dzieci mnie lubią. Jeśli bliżej ci do sztywnej rozmowy biznesowej, może lepiej zajmij się fotografowaniem dorosłych ;) Przebieranie się za postacie z bajek czy duszki i inne strachy też nie jest dobrym rozwiązaniem. Dlaczego? Nie dość, że dziecko nie zna otoczenia, ciebie, nie wie co się dzieje, czuje się niepewnie... to na domiar złego wyskakuje mu jakiś straszek i pajacuje mu przed oczami.
6. Zabawki
Zabieranie zabawek na sesję to też sposób, który się u mnie sprawdza. Rodzinka zabiera kilka ulubionych zabawek dziecka, dzięki czemu nie ma chęci wynoszenia moich gadżetów ;) Nie ma też płaczu i zgrzytania zębami "bo pani nie dała, pani zabrała". Przywozicie swoje, macie swoje, moje zdjęcia też dzięki temu są różne, nie ma na nich tych samych gadżetów.
7. Schodzimy do poziomu dziecka
W sensie fotografujemy go z jego poziomu, co często wiąże się z kucaniem, siadaniem, robieniem zdjęć na leżąco czy na klęczkach. Łatwiej nam nawiązać kontakt wzrokowy, dziecko nie czuje też wyższości nad nim.
8. Sesja to zabawa
Drogi rodzicu - sesja fotograficzna to wasz czas razem. To żaden przymus, żadne sztywne pozowanie, zmuszanie się do robienia sztucznej tapety. Tu ważny jest też wybór odpowiedniego fotografa. Wiem jaki opór mają faceci przed słowem fotograf, ale uwierzcie mi, podejście sporo zmienia i zanim się obejrzycie ze spiętego jak guma w gaciach faceta luzujecie się na maxa i jesteście sobą. Sesja to czas dla was, przygoda, moment spędzenia czasu razem. To ma być przyjemne wspomnienie i staram się, żeby za każdym razem tak właśnie było. I nieskromnie powiem, że mi się to udaje, bo jak po pół roku widzę się z rodzinką po raz drugi, a trzylatka mówi mi, że mnie pamięta i opowiada gdzie mnie widziała i co robiłyśmy to nic więcej do szczęścia mi nie trzeba. To samo z dorosłymi - po przerwie wracają z podobnym argumentem - bo było super, bo nam się podobało, bo zdjęcia bajka. 9. Paniom jest łatwiej
Niestety. Taka prawda. Kobieta fotograf ma łatwiej, szczególnie jeśli chodzi o fotografowanie dzieci.
Dziękuję za lekturę! Pamiętaj, aby zaobserwować mnie na:
Postaw wirtualną kawę i wspomóż wydanie kolejnej książki
Comments