Co jest oznaką zbliżających się świąt? Ozdoby świąteczne w sklepach rzucane na sprzedaż już we wrześniu? Nie. Oznaką zbliżających się świąt jest ta słynna reklama Coca-Coli w TV, w której świat przemierzają słynne czerwone ciężarówki. Do tego ta melodia "... coraz bliżej święta...". A czy może być coś bardziej świątecznego od zobaczenia tej ciężarówki na żywo?
Świąteczna trasa Coca Coli
9 grudnia tir Coca-Coli pojawiła się na Rynku w Rybniku, lecz ja w tym czasie byłam jakieś 140 km dalej, w Krakowie. Fartem było to, że owa ciężarówka dzień później zameldowała się pod Galerią Kazimierz. No skoro tu jestem, to czemu nie? Pół dnia stawiałam się jednak na nogi, bo dopadło mnie przeziębienie. Efekt czekania na ICC spóźnionego o 95minut (podobno na trasie w Czechach coś się podziało i pociąg musiał nadłożyć taki czas jadąc inną trasą). Już miałam wzywać Ubera, gdy mój mąż stwierdził: "Zaczekaj na mnie, pojedziemy tam razem, a kasę z Ubera przeznaczymy na kolację" ;)
Miałam obawy, że trasa tam i z powrotem plus kwestia parkingu będą utrudnione i nerwowe. Ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu jechało się w miarę płynnie, zaparkowaliśmy nawet w Galerii Kazimierz i to całkiem szybko i sprawnie. Po porannym zakupie malinowego Fervexa w aptece wiedziałam już, że dziś jest mój dzień bo trudno jest go dostać, a osobiście nienawidzę tych wszystkich cytrynowych kwasiborów wykręcających gębę, którym nawet cukier nie pomaga.
Nie trudno jest się domyślić, że ciężarówka Coca-Coli oraz odbywający się przy okazji w tym miejscu Food Fest, przyciągnęły tłumy, ale i tak mniejsze, niż to, co działo się w samej Galerii. Jak w mrowisku... Cud, że w pizzerii znaleźliśmy miejsce. Ja, jak to ja, rozesłałam rodzinie zdjęcia MMSem z treścią "Czaj co tu jest". I dostawałam zabawne odpowiedzi typu "Przebranżawiasz się na kierowcę tira?" lub "Kolor ci pasuje, nic tylko wsiadać i jechać", albo moje ulubione "Dosięgniesz do pedałów?".
Co jak co, ale Kraków umi w klimat
Na Rynku jarmark (i co ciekawe, ceny niższe niż w Rybniku), występy na żywo, choinka zmieniająca kolory, dekoracje, tir Coca-Coli plus Food Fest. I pomyśleć, że aby poczuć magię świąt musiałam przyjechać aż do Krakowa...
No dobra, ale po co był mi ten czerwony tir?
Równie dobrze mogłam przeleżeć ten dzień pod kocem albo w dresie przed TV, przy okazji zerkać na Fejsa i wkurzać się, że każdy znowu gdzieś był, tylko nie ja. Znacie to? Sami dupy nie ruszą, a na innych psioczą ;) Więc zebrałam się i pojechaliśmy ;) Zawsze mogę powiedzieć, że widziałam tego tira na żywo, a rodzina śmieszkowała, że zmieniam branżę i ruszam w świat.
A poza tym... czy zawsze musi być jakiś bardzo ważny powód wyjścia? Nie można czasem wybrać się gdzieś, od tak, bo chcę?
Cieszę się, że dotrwałaś/ łeś do końca ;) Mam nadzieję, że ci się podobało. Jeśli tak, możesz postawić mi wirtualną, gorącą, zimową kawę, dzięki której będę mogła tworzyć więcej tego typu tekstów.
Trzymaj się ciepło,
buziaki,
Aga
Dziękuję za lekturę! Pamiętaj, aby zaobserwować mnie na:
Postaw wirtualną kawę i wspomóż wydanie kolejnej książki
Comments