Po co zostawać fotografem, skoro rynek jest nimi tak bardzo przesycony? Co zrobić, by w tym gąszczu się wyróżnić i co najważniejsze - przetrwać? Czy jest w ogóle dla mnie miejsce?
Do idealnego marketingowca mi jeszcze daleko, ale przez lata obserwowania ruchu u siebie i pracy innych fotografów, mogę już co nieco powiedzieć w temacie. Z pewnością zauważyliście, że na rynku fotografów jest naprawdę wielu - od tych, którzy robią sesje tylko w studio, po tych, którzy zdecydowanie wolą plenery albo imprezy. I mają pracę, mają zlecenia i znajdują swojego idealnego klienta. Jak to możliwe? Jak w tym gęstym gronie znaleźć miejsce dla kolejnego fotografa i nie zginąć w tłumie?
Wykonując sesje taśmowo i wykonując je jak automat możesz, ale nie musisz zaistnieć. Jeśli jesteś jedynym fotografem w okolicy, to prędzej czy później wszyscy się o tobie dowiedzą i będą korzystać z twoich usług. Problem (lub wyzwanie) pojawia się w momencie, gdy w najbliższej okolicy masz sporą konkurencję. I tu już trzeba główkować, co zrobić, by ludzi do siebie przyciągnąć i by chcieli zostać na dłużej. Największym błędem (moim zdaniem) jaki można popełnić, to udawać kogoś, kim się nie jest i włazić każdemu w du.ę. Ludzie wyczują, że coś tu nie gra, że jest sztywno i jakoś sztucznie.
Od zawsze byłam sobą. Jestem gadatliwa, choć początkowo mogę wydawać się cicha i nieśmiała. Dużo się śmieję, czasem palnę coś od czapy. Będąc sobą pokazuje się to, co ma wielką wartość - autentyczność. To, co ludzie widzą w twoich mediach społecznościowych to real. Pokazując prawdziwych siebie, przyciągamy osoby podobne do nas i zmniejszamy ryzyko, że trafią do nas osoby przypadkowe, które nam kompletnie nie przypadną do gustu, a praca z nimi będzie udręką. W moich socialach pokazuję siebie, nagrywam pogadanki, wrzucam swoje zdjęcia by ludzie widzieli z kim pracują albo z kim będą pracować - że jestem prawdziwym człowiekiem, a nie automatem z logo. W tym wszystkim staram się jednak zachować sporą część życia prywatnego w sferze prywatnej.
Ok, więc mamy pokazywanie siebie. Kolejna kwestia to styl fotografowania i obróbki. Ilu fotografów, tyle sposobów, każdy znajdzie coś dla siebie. Do tego punktu należy też dodać czas oddawania odbitek i sposób w jaki zostało to dokonane. Oddając zdjęcia w zwykłej białej kopercie raczej na klientach wielkiego wrażenia nie zrobisz. O zgrozo jeśli oddasz produkt w poplamionym worku... Jak to o tobie świadczy? Że ci się nie chce, albo że jesteś fleja. A za tym idą opinie. Poczta pantoflowa się niesie i potrafi zdziałać albo cuda albo wiele złego.
Dla mnie praca wcale nie kończy się po oddaniu zdjęć do wglądu. Trwa nadal - po zapakowanie odbitek w pudełka, przygotowanie podziękowań itd. aż do momentu przekazania paczki. Każdego traktuję tak samo, bez względu na to, czy jest to dla mnie obca osoba, czy członek rodziny. A kto mnie zna, ten wie, że lubię pakować prezenty :) O tym, czy warto skorzystać z usług danego fotografa świadczą też opinie, które klienci sami zamieszczają w sieci. Zachęcam ich do tego, bo to często ostatni argument 'za' albo 'przeciw' by na ciebie postawiono.
W rozkręceniu własnej marki nie wystarczy tylko pokazać ludziom swojego produktu. Samo pokazanie go nic tak naprawdę nie da. Trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie co ja mogę ci dać, co ty będziesz miał, wchodząc do mnie na stronę, poświęcając mi swój czas. Co ja mogę ci dać, co cię zatrzyma, co sprawi, że wieść o mnie się poniesie. Trzeba przekazywać też jakąś wartość. Podzielić się wiedzą, doradzić coś, pokazać za i przeciw... Sprawić, by ludzie zaczęli komentować, reagować na twoje posty, zmuszać ich niejako do reakcji, bo to: 1. zwiększa zasięgi, 2. ludzie chcą do ciebie wracać nie tylko po zdjęcia, ale też dla twoich treści - bo są ciekawe, bo wiedzą, że nie stracą u ciebie czasu.
I najważniejsze - to praca niemalże codziennie. Wiele godzin, dni, tygodni, miesięcy. Wymyślania, fotografowania, pisania, tworzenia, bycia kreatywnym, wymyślania nowości, które przyciągną wzrok, zachęcą. To często walka z myślami, że ni cholery rzucam o w piz...du bo mam dość. Piszę do kotleta, robię zdjęcia, a ludzie nie reagują... Tak - są słabsze momenty. Ale pamiętaj - bądź wierny sobie, atakuj takie platformy, na których czujesz się dobrze i swobodnie. Nikt nie każe ci nagrywać filmów, skoro kamera powoduje u ciebie ból brzucha. Nikt nie każe ci nagrywać podcastów, skoro nienawidzisz swojego głosu. Ale jeśli lubisz pisać, albo nagrywać krótkie story, poradniki i inne - jedziesz. Zrób atut z tego, w czym czujesz się swobodnie i dobrze, zrób z tego prawdziwą siłę. I daj temu czas.
Cóż, ode mnie to tyle. Dajcie znać, czym urzekli was fotografowie ;) Buźka ;)
Dziękuję za lekturę! Pamiętaj, aby zaobserwować mnie na:
Postaw wirtualną kawę i wspomóż wydanie kolejnej książki
Commentaires