top of page
Agnieszka Kaźmierczak

Cała prawda o PARAGONACH GROZY nad polskim morzem. Czy rzeczywiście jest drogo?



O paragonach grozy nasłuchałam się i naczytałam już tak wiele, że przyznam - jadąc na urlop do Łeby miałam małego cykora, czy czasem nie zbankrutuję zamawiając jedzenie na mieście.


Cieszę się, że miałam okazję przekonać się na własnej skórze jak jest naprawdę. O paragonach grozy mówi się najczęściej w okresie letnim, kiedy nad polskim morzem wypoczywają tłumy wczasowiczów. Jakim cudem idąc do knajpy i widząc ceny, ludzie burzą się ile mają do zapłacenia? Skąd biorą się słynne paragony grozy? Mam kilka teorii...


1. Szukaj a znajdziesz


Nad polskim morzem spotkasz zarówno knajpki z dobrym, domowym obiadem w przystępnej cenie jak i te, które zaserwują ci danie z nieco wyższej półki, za odpowiednio wyższą cenę. My zanim gdziekolwiek się zatrzymaliśmy, sprawdziliśmy na Google Maps mapę gastronomicznych knajpek w okolicy i prześledziliśmy: opinie, oceny i ceny dań. Już po tym można było zrobić listę miejsc wartych odwiedzenia. Ludzie tego jednak często nie robią i wchodzą do pierwszej lepszej knajpki, a potem robią wielkie oczy na ceny w menu.



2. Knajpki tematyczne są droższe


Tak jak powiedziałam, możesz wyjść na zwykły obiad i zapłacić ok 30 zł na os. za dwa dania, ale możesz też wejść np. do takiej łebskiej Jędzy i Nędzy czy do knajpki Przypalone i zostawić tam sporo złotych monet. Knajpki te wyróżniają się dopracowanym menu, wystrojem wnętrza, sposobem obsługi i podania dań czy drinków.



3. Ludzie nie czytają dokładnie menu


W menu często zdarza się, że podana jest cena za 100g (np. samej ryby). Dla porównania moi drodzy - kostka masła ma 200g. Ryba jest cięższa niż 100g. Do tego dochodzi surówka, ziemniaki lub frytki i cyk zamiast płacić 15 zł za widoczne 100g płacicie nagle 80 zł za jeden talerz jedzenia. Nie wiem dlaczego, ale te 15 zł jakoś działa na wyobraźnię tak, że ma się wrażenie, że zapłaci się tylko 15 zł. A tu ZONK.



W Łebie wypróbowaliśmy kilka miejsc - pizzerii, knajpek z obiadami i tych droższych, tematycznych. Różnicę naprawdę czuć - nie tylko na rachunku, ale i w smaku, o kwestiach wizualnych nie wspomnę, z resztą widzicie po zdjęciach. Paragony grozy moim zdaniem wynikają z głupoty nas samych: nie czytamy, nie liczymy, nie szukamy dostępnych opcji.


Są jeszcze dwie kwestie, istotne dla samych właścicieli gastro: 1. ceny produktów w sklepach, cena za prąd, gaz, czynsz, 2. sezonowość (okres wakacyjny, który przynosi największe zyski, z czego czasem później trzeba wyżyć przez kilka miesięcy).


Puenta na dziś będzie taka - jeśli widzisz ceny, które cię przerażają, to szukaj dalej. Nikt nie każe ci jeść akurat w tym miejscu. No i czytaj, licz i rusz wyobraźnię, a paragon grozy cię nie dopadnie.



Zobacz więcej:



Dziękuję za lekturę! Pamiętaj, aby zaobserwować mnie na:



Postaw wirtualną kawę i wspomóż wydanie kolejnej książki



Comments


bottom of page